Czasem jak dzis, nie mam w głowie tematu, więc piszę date..
A co tymczasem się dzieje?
Na arenie politycznej wielkie zadęcie Buzkiem, który jako przewodniczący, niestety jest tylko po to aby ładnie wyglądać, bo to funkcja reprezentacyjna a nie jak wielu sądzi - decyzyjna..
Zbliża się koncert Madonny, i mam nadzieję, że cos się wypowie w kwestii zabobonnego ludu wszechpolski i da na koncercie czadu. A jej rywalka, chyba ma problemy zdrowotne, bo ponoć się Britneyce przytyło 6kg/miesiąc, i wogóle się wystraszyła naszych katoparanoików i wogóle odwołala polski koncert.
Mysle, że i tak, nikt nic na tym nie traci, mamy w końcu przaśną Dodę, która też niby chce już zerwać ze swą landrynkowocią.
A u mnie..były urodziny, Łukasz mi zmasakrował śródręcze a Rafał na seminarium w Warszawie doprawił, ale co tam, raz sie żyje..
Jestem z przerwami w Radomiu, bo mama ma ostrą cukrzyce, a to choroba, która niszczy nerwy i mama ma zniszczony słuch i wzrok.
Biegam z nią do lekarzy i mam nadzieję, że mniej się będzie męczyć, bo to - myślę, że jest większą epidemią niż swińska grypa i o tym się nie mówi, ale mamy pandemie cukrzyków, sam też już się do nich zaczynam zaliczać, ale ja się ruszam a cukrzyca tego nie lubi..
Martwię się o Tomka, bo już drugi atak tak silnej depresji i tylko chory z urojenia egzorcyści wyczyścili mu pokój z jego cennych pamiątek każąc w to miejsce nastawiac krzyże i dziecinne obrazki, no ale depresja też nie wybiera i nic nie poradzimy, że mózg nie daje sobie rady z otaczającym światem, oby tylko mu to mineło.
Po wakacjach o ile sie da, chce z Kasią wskrzesić radomską sekcje Aikido i miejmy nadzieję, że się to nam uda rozkrecic, trzymajcie za to kciuki!
No i to było na tyle...
- Vero nihil verius! -