9.05.2010

Dojrzałość.

Dziś krótki wykład o moim widzeniu dojrzałości.
To co jest w tej sferze najważniejsze, to zdolność do akceptacji samego siebie.
Zależnie od czasów, zmienia się nam widzenie i pojęcie dojrzałości.
Ja zgadzam się z twierdzeniem, iż dzisiejsza dojrzałość, to zdolność do podążania za coraz szybszymi zmianami na świecie i swoimi dążeniami i pragnieniami, niż tak wciąż u nas dominujące tzw. "Status Quo" z zatwardziałymi zasadami wierności tzw.Tradycji.
W naszych czasach trzeba być giętkim i elastycznym, a co najważniejsze - mieć adekwatne zachowania, zależnie od sytuacji jaka nas dotyka.
To daje nam odporność na wszelkie traumy i ciężkie doświadczenia życiowe.
Większość z nas nadal żyje tzw. "starymi wartościami", bardzo konserwatywnymi i przez to mamy tak sztywne i wsteczne społeczeństwo w którym hołubi się przestarzałe wzorce i do nich dopasowuje swe życie, i co się dzieje? Popatrzcie jacy ci ludzie są sfrustrowani i zmęczeni życiem, zrezygnowani i puści. To typowi egoiści, skupieni tylko na sobie.
Dla takich osób, ja zawsze będę się wydawał niedojrzałym (a przez to nieobliczalnym i groźnym), ponieważ mój system wartości jest labilny.
Dzięki temu myślę, iż jestem lepiej przystosowany, bardziej otwarty na świat, mogę go smakować w pełni, jestem tolerancyjny wobec różnych zachowań.
Dojrzałość nie stara się dominować nad innymi, bo zachowujemy się dominująco tylko wobec tych, którzy mogą być dla nas jakimś zagrożeniem.
Człowiek dojrzały nie musi upraszczać życia do ponurego, rodzinnego wzorca i obowiązkowości, rezygnując z życiowych przyjemności!
Na koniec mała przypowieść, choć sam ich nie lubię...
- Syn, co roku przychodził do ojca i pytał:
- Jestem już dorosły, czy mogę odejść i żyć po swojemu?
A ojciec odpowiadał:
- Jeszcze nie pora!
I tak co roku..mając 40 lat, syn znów pyta, a Ojciec odpowiada:
- Jeszcze nie!
A widząc jak syn zgadza się z jego decyzją - zapłakał...

4 komentarze:

  1. ta historyjka, jest w zasadzie taka sama, jak pewna przypowieść Zen, coś w stylu (z pamięci):

    Do mistrza przychodzi uczeń i pyta się go:
    - czy jestem już oświecony?
    Na to mistrz odpowiada:
    - nie! przyjdź za rok.
    I tak sytuacja powtarzała się przez wiele lat. Wreszcie, któregoś razu, uczeń przychodzi do mistrza i z progu woła:
    - wiesz co, mam cię w dupie i twoje zdanie! nie potrzebuję już ciebie ani twojego potwierdzenia!
    Słysząc to, mistrz aż podskoczył śmiejąc się i tańcząc ze szczęścia :)

    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawidłowe kontaktu między ludźmi są same dla siebie miarą etyczności i dobra, gdyż często nie poddają się racjonalnej ocenie według kryteriów praktycyzmu i celowości.W ujęciu tradycyjnym dobro z tego płynące ,pojawia się jako spełnienie konkretnych praktycznych wzorców zachowania określanych w naszej kulturze jako moralne.Niektórzy filozofowie europejscy, ale niekoniecznie chrześcijańscy przeczuwali że, etyczność i dobro nie zawsze jest tożsame z moralnymi kryteriami, które ustanowił człowiek - szczególnie europejski.I tu chcę dojść do sedna komentarza o dojrzałości i odpowiedzialności za siebie i innych. Kierowanie się własnymi zasadami etycznymi dla dobra swojego i innych jest trudnym wyborem, ale powiększającym naszą egzystencjalną sferę wolności i wyboru. Nie każdego na to stać, a właściwie większość ludzi poddaje się tzw. Tradycji i utartym wzorcom z i tchórzostwa i braku dojrzałości. Ewa Krustyna

    OdpowiedzUsuń
  3. "Człowiek dojrzały nie musi upraszczać życia do ponurego, rodzinnego wzorca i obowiązkowości, rezygnując z życiowych przyjemności!"

    A ja powiem tak: Jak się nie ma, co się lubi - to się lubi, co się ma!!!
    HA, ha, ha...

    Pozdrawiam
    Sorry, ale nie mogłem się powstrzymać. Jeszcze jakiś młody człowiek przeczyta to co napisałeś i pomyśli,że to prawda objawiona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ drogi Robercie! To własnie jest Prawda Objawiona! Przeze mnie!

    OdpowiedzUsuń