8.11.2010

I have a dream...

Kilka dni temu miałem sen...
Jak dla mnie znaczący, dlatego co tu uwiecznię...
Salka taka jak w małym kinie, krzesełka i zamiast ekranu siedzi na podwyższeniu...Papież.
Cały w purpurze, tak, że nie widać jego twarzy..
Wchodzę z boku, po to aby mu się pokłonić, a na przeciw niego siedzi jakaś osoba w złocistej szacie.
Jakaś kobieta wstaje z klęczek i odchodzi sprzed widoku papieskiego.
Ja podchodzę idąc z boku wzdłuż okien, w tym czasie postać sprzed papieża przemieszcza sie na krzesło naprzeciw mnie, jakby była strażnikiem.
ja wzrokiem zapytałem czy mogę podejść do papy, ale nie było odpowiedzi, bo to była lalka z stroju Matki Boskiej!
Podchodzę i po buddyjsku kłaniam się przed postacią i odchodzę.. a po mnie idzie dwu młodych chłopaków, śmieją się podchodzą do Papieża i szturchają go...
I okazuje się, że postaci papieża spada głowa, ponieważ to tylko kukła!
I na tym sen się kończy, ale wizja była bardzo wyraźna.
Może to coś znaczy a może nic...

- Ludzie zawsze będą dla siebie źli, jeśli konieczność ich nie zmusi, aby byli dobrzy! -

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz