22.02.2011

Dlaczego nie lubię kotów - spowiedź.

Znów zostałem wywołany do tablicy tematem nie lubienia kotów.
Sprawa jest dość szeroka i na pewno nie opiszę całości zjawiska, bo staram się tak pisać, abyście doczytali do końca.

Ad rem. Sprawa lubienia przez nas w ogóle zwierząt, jest ciekawostką w świecie, bo bardzo mocno zżyliśmy się z naszymi największymi pasożytami (już widzę jak emocjonalnie podchodzicie do słowa i okrzyk w myślach – jakie pasożyty!!!). Ale tak jest naprawdę. Wyobrażacie sobie, żeby gdzieś na świecie kot wyszedł na spacer z myszą, albo czapla hodowała rybki dla przyjemności!? Prawda, że niemożliwe? A u człowieka jednak tak. Mimo, że to my je udomowiliśmy, to jednak one mają z tego większe korzyści i na nas pasożytują.

Bardzo mocno emocjonalnie zżywamy się ze zwierzakami, choć ewolucyjnie nasza miłość do zwierząt jest równie absurdalna jak utrzymywanie przy życiu staruszków (kolejne ujadanie emocjonalne – jak on tak może pisać!) Ani jedno, ani drugie nie daje nam nic? A jednak daje – jest to właśnie znak szczególny naszego gatunku – tzw. szlachetność i altruizm. Te pojęcia są jak zawsze przereklamowane i o nich i ich związkach z matematyczną teorią gier, nie będę się rozwodził, jak ktoś zechce to sam może coś tu doda, lub sam poszuka rozwinięcia tematu i coś napisze? Lub na Facebooku, gdzie głównie się produkuję.

Powracając do tematu dlaczego nie lubię kotów. W pewnym sensie jest to kwestia naszej neotenii (uwielbiam to słowo) która jest najsilniejszym motorem postępowania naszych kobiet. Chodzi o to, że człowiek poprzez ewolucję wymaga bardzo długiego czasu opieki. (Dla kobiety to jest całe życie, dla mężczyzny ok. pierwszych 8 lat). Instynkt macierzyński zmusza kobiety, jeśli nie mają własnego potomstwa do tego aby miały jakiś substytut. I tu na scenę wchodzi kot i pies.

Kot – wielkie oczy jak u niemowlęcia, głos jak kwilenie niemowlęcia, czas życia – tyle co dzieciństwo człowieka. Koty wypracowały dźwięk który zmusza kobiety do dokarmiania kotów, piękna rzecz, zupełnie jak u kukułek zmuszających biedne ptaki innych gatunków do wykarmiania pasożyta we własnym gnieździe kosztem własnego życia.

Pies – w stosunku do wilka – stosunkowo wielkie oczy, opuszczone uszy i spłaszczony pysk. Wszystko po to aby udawać ludzkie niemowlę. Rozwój psychiczny – jak u trzylatka, nawet lepszy niż nasza relacja z szympansem, specjalny język używany do porozumiewania się z człowiekiem, a inny do komunikacji z innymi psami.

To ogólne wnioski dla kobiet. Dla facetów – kocie krzyki, tak samo jak kwilenie niemowlęcia, powodują ambiwalentne uczucia. Z jednej strony chcą dziecko przytulić, a z drugiej ukręcić mu kark, bo ten dźwięk jest w jego uszach taki sam jak zabijanego zwierzęcia. Dlatego faceci nie nadają się do zajmowania maluchami, tylko powinni wprowadzać dzieci już w dorosłe życie.
Innym socjologicznym uwarunkowaniem jest to, że nasze społeczeństwo z coraz bardziej słabymi więzami społecznymi, nielicznym potomstwem, nudą i samotnością – nadrabia braki emocjonalne trzymając stada psów i kotów, choć dotyczy to krajów uprzemysłowionych, bo np. w Azji kotów i psów nie kocha się, tylko się je zwyczajnie zjada.

Tu mamy problem, bo właśnie Wietnamczyk chce w Polsce otworzyć bar z psim i kocim mięsem, bo jest ono u nas łatwo dostępne. Już widzę konkwistę obrońców każdego życia, choć ja osobiście zjadłbym kawałek soczystej kociny! (Hi hi na złość wszystkim obrońcom ;-p )
Wiadomo, że zwierzęta działają stabilizująco emocjonalnie i zdrowotnie (ujemna jonizacja kociej sierści niestety jest mitem, ale głaskanie zwierzęcia nas odpręża).

Podsumowując:

Problem w tym, że kobiety potrzebują uczucia, a faceci komunikacji, stąd kobiety wolą koty, bo nadają na podobnych "falach", a faceci wolą psy jako kompana do polowań i do komunikacji, jak również ważna jest u faceta hierarchia, wiec on wie, że pies sie podda i będzie służył, a kot nie, a nie lubimy tego co sie nam nie poddaje.
Dlatego ja nie tyle nie lubię kotów, co uważam, że nasza wzajemna komunikacja jest za słaba i zostawiam ją kobietom jako podobny poziom rozwoju (hi hi, bez obrazy, tak mi się napisało!). Na Facebooku też napisałem, że kobiety utożsamiają się ze swoimi kotami z racji chęci bycia postrzeganymi jako niedostępne i niezależne, lub za zasłoną kota leczą swe kompleksy szarych myszek, a ja i jednych i drugich kobiet się boję, bo są dla mnie zbyt odległe jak chodzi o postrzeganie świata.

- Mądremu wystarczy napomknąć, a głupiego nawet biciem się nie nauczy… -

3 komentarze:

  1. Czy Ty na pewno rozumiesz wszystko,co tu piszesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. To co tu piszę, to sa to moje notatki i problemem jest to, kto i co z tego sam rozumie. Ja już od dawna przestałem się tłumaczyć, bo to nie ma sensu.
    Bestia

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram, rozumiem. Pzdr.

    OdpowiedzUsuń