
Na pewno dziś i w tych dniach czytaliście masę artykułów na temat odejścia Papieża.. Ja też napiszę, ale tak z trochę innego podejścia.
Po pierwsze i najważniejsze – nie ma sensu walczyć z religią, bo i tak jest bardzo głęboko zakorzeniona w naszej psychice.
Jest mechanizmem adaptacyjnym, czyli, po ludzku – ułatwia nam ona przetrwanie. Dlatego nasz mózg się tego mechanizmu nie pozbędzie, tym bardziej jak tak długie tysiąclecia nad nim pracował!
Religię mamy w mózgu. Aktywowane są obszary lewej przedniej obręczy korowej (świadomość emocjonalna) i lewej części pnia mózgu (stara część mózgu odpowiedzialna za uczucia radości i miłości). Oraz prawa część środkowego obszaru skroniowego kory mózgowej, która jest głównie odpowiedzialna za „duchowe” odczucia.
To co nazywamy Religią, jest tak naprawdę instynktem stadnym, bo stado/grupa daje nam lepsze szanse na przeżycie i spłodzenie dzieci mogących dalej kontynuować naszą linię życia. Dla ludzi nie ma znaczenia czy przywódca „Bóg”, będzie fizyczny, czy tylko naszym wyobrażeniem. Mózg sam się lubi oszukiwać i stworzy nam postać jakiegoś boga w pełni realnego dla danej osoby.
Dla naszego mózgu nie ma znaczenia nazwa boga, ważne jest to, że On (Bóg) jest i to On kieruje naszym życiem.
Mechanizm jest tak silny i tak bezkrytycznie do niego podchodzimy, że popatrzywszy na świat, powinno nas to przerażać!!! Te wszystkie wojny i konflikty.. Wiadomo, że atawistycznie chodzi w nich o teren łowiecki i łatwy dostęp do kobiet. Teraz dochodzą jeszcze czynniki ekonomiczne, jak produkcja nowej broni i tania siła robocza.
Nigdy nie potrafię wyjść ze zdziwienia, jak to jest, że bardzo racjonalne osoby, a nawet naukowcy, jak znajomi psycholodzy czy fizycy, mogą być tak nie racjonalni w tej jednej małej kwestii – wiary w Boga.. Jakoś omijają fakt, iż Bóg to wytwór ich mózgu. Nawet niewierzący wciąż powtarzają, że boga nie ma, ale MUSI być jakaś wyższa siła, która odpowiada za nasze wszystkie doświadczenia. Nie potrafią odpuścić, że jedyny mechanizm to ewolucja przystosowawcza do otaczającego świata.
Łączy się to z już ze wspomnianym przeze mnie mechanizmem, jaki mamy wbudowany. Tworzenie bajek i kłamstwo – nasz mózg MUSI z kawałków informacji stworzyć coś, co dla niego trzyma się kupy i wygląda na realne, ale są to straszne bujdy, tyle, że bez takiego uzupełniania informacji, byśmy zwyczajnie zwariowali. Ten mechanizm pozwala nam odreagowywać stres i tworzyć poczucie bezpieczeństwa, poprzez samooszukiwanie siebie i wszystkich wokół.
Tak, że reasumując – religii nie zniszczymy, co najwyżej zmieni ona postać Boga i jego imię, a reszta pozostanie nadal tak jak było dotąd.
I mówiąc o abdykacji B XVI to wg. Mnie nic ona nie zmieni, mimo wielu radiowo-telewizyjnych komentarzy. Kościół będzie dalej szedł koleinami JP II, a pseudo oczyszczenie po ostatnich aferach, zostanie potraktowane przez świat jako akt słabości kościoła.
Dziwnym jest, iż niedawno Benedykt zaczął udzielać się medialnie na Twitterze, no i raczej musiano go przygasić, bo pewnie zbyt osobiście zaczął tam pisać.. Więc prawdopodobnym jest wymuszona abdykacja, niż osobista. Zresztą, kto wie jakie za tymi murami czają się afery?
Teraz Kościół musi pokazać, że jest czysty i trwalszy niż Islam! Czytałem ostatnio piękny art.o Opus Dei i wyznawcach z ludzka twarzą. Jakie to było piękne w czytaniu! Sam bym od razu tam poszedł się zapisać, gdyby nie apostazja!
Ale to Opus Dei teraz będzie rządził kościołem i musicie mi wierzyć – śmiesznie nie będzie… Oni zastąpią swoimi bojówkami ludzkie potrzeby poczucia bliskości. I to nie będzie religijność, tylko dyscyplina gorsza niż w Islamie!
Będą działać na najniższych instynktach tak jak teraz działają organizacje faszystowsko-kibolskie. Dadzą ludziom poczucie grupy i siły! To też niestety nasza ewolucja. Agresja jest naszym naturalnym mechanizmem, mimo, że tak wiele osób nie chce w to uwierzyć i dają się nabrać na duchową wizję przyszłości. Niestety będą pierwsi do pożarcia przez agresywnych osobników, którzy z imieniem jakiegoś boga na ustach będą niszczyć swobodę i demokrację, bo myślący ludzie są niebezpieczni, szczególnie Ci samodzielni..
Tym optymistycznym akcentem…
AMEN