28.03.2010

Namiastka o stereotypach...

Na początek wrócę już mam nadzieję, po raz ostatni do wyrzutów jakie mi prawi Piotrek, mój znajomy, bo nie uważa się za kogoś bardziej znajomego, choć w szkole siedzieliśmy w jednej ławce.
A że sprawa jest poważna i nie dotyczy tylko jego, ale i wielu innych osób, więc , mimo, iż piszę jakby do niego, to dotyczyć to może również innych osób.
Chodzi właśnie o stereotypy jakimi myślimy, i żeby nie było, ja też nie raz byłem zszokowany zachowaniem jakiejś osoby, ale to jest tylko wynik, moich urojeń stereotypowych w mojej główce, na czyjś temat.
To co napiszę jest dość długie, tak, że bądźcie na to przygotowani, lub sobie darujcie dalszy mój wywód.
Ad rem. Więc drogi Piotrku, oraz inni. To co o mnie myślicie i piszecie między sobą i do mnie, naprawdę nie jest w stanie mnie obrazić, bo tak to sam bym musiał się obrazić na siebie, że dałem się ponieść uwagom takich osób jak Wy..nie wiem, może was podnieca, takie zachowanie: - wejdę na bloga, zobaczę co napisał i do czego by się tu przypieprzyć..O! Jest! I tak mu dowalę, że mu w pięty pójdzie! Oooo i jak mi teraz dobrze, bo ja jestem taki a taki, mam to i to, a on… ma takie beznadziejne życie, ale co tam, jeszcze jeden cios z liścia ode mnie mu nie zaszkodzi, a może się nawróci zacznie myśleć tak jak JA!? Ale przecież to burak, więc i tak jestem ponad nim..
A może nie potrafisz(cie) żyć bez plotki i pomówień, bo macie żeńskie mózgi i musicie komuś matkować i być mentorem, to sorry, walcie się i szukajcie gdzieś indziej, bo tak jak Piotrka, nie stać was nawet na proponowane spotkanie aby pogadać w cztery oczy i spokojnie sobie wyjaśnić animozje? Rozumiem, i pamiętam, jak Piotrek miał ciosane kołki na głowie przez żonę, bo się za długo przyglądał sąsiadce. I pewnie dlatego nie mógł biedaczek jednak się wyrwać z domu…
Większość żyje pod presją matriarchatu, bo tak to nie potrafiliby się usamodzielnić i w imię spokoju własnego sumienia i brzucha, pozwalają aby żona mu wydzieliła ile piwa może wypić, bo on już jest alkoholikiem! A co się dziwić, że tym alkoholikiem stają się faceci, bo poddają się tzw. modelowi rodziny i są tacy dojrzali! A tak naprawdę, popatrzcie na serial -Usta usta-, wczoraj kawałek obejrzałem, każdy facet po dłuższym czasie staje się impotentem z żoną i w głowie myśli o innej bo tak to by mu nawet nie stanął!
To ma być to super życie i stabilizacja!? Guzik prawda! To tylko biologiczny nakaz przetrwania gatunku! Że mnie w odpowiednim momencie, żadna nie złapała za jaja, jak to Piotrek romantycznie ujął!? Złapała i to boleśnie, ale rozeszło się i przynajmniej siebie nie oszukuję! Rozumiem prawo starzenia się, ale mam nadzieję zestarzeć się z klasą. Zresztą co mam gadać z kimś komu się nawet technikum nie chciało skończyć, czy byłeś (to do Piotrka i może to też stereotyp) gdzieś poza zapyziałym Radomiem? Poznałeś dobre i złe strony życia?
Ja mogę żyć tak jak chcę, mam jakieś pasje, poza ściąganiem filmów z sieci, udawaniem, że zajmuje się rodziną i wiarą w Ufo. Owszem mam swoje wzloty i upadki, ale cieszy mnie każdy dzień, robię co chcę i z kim chcę, bzykam kogo chce i jestem szowinistyczną męską świnią.
Co do faktu, że kiedyś napisałem, że kobiety mnie krzywdzą. Kilka osób mi to skomentowało, więc odpowiem na ten temat – znów stereotyp. Napisałem to pod nastrojem chwili. Tak naprawdę to ja je krzywdziłem swoim ego. Sporo przez to swoje ego straciłem, ale już nie żałuję. Na ten temat to myślę, że dużo mogłaby Sylwia, Beata i Ola powiedzieć, ale nie wiem czy zechcą ;-). Ale tzw. Pokutę już zakończyłem i dlatego stałem się taki jaki jestem i potrafię każdej i każdemu powiedzieć w oczy jaki jestem i albo się na takiego jak ja decyduje albo nie. To w ogóle jest plus dla tych kobiet, że nie chciały być ze mną, bo zrozumiały, iż nie założą ze mną takiej rodziny jaką ONE chcą i poszukały sobie innych ofiar. (Niektóre z tych ofiar hi hi znam…), lub wolą wieść takie singlowe życie jak moje, bo są podobne do mnie. Jedne i drugie szanuję i staram się mieć z nimi kontakty, bo nie samym mężem kobieta żyje ;-).
Uważam, że póki w związku jest ta „chemia” to jest wszystko ok., ale później takie osoby powinny się rozstać. A czemu tak się nie dzieje? – Zniewieścienie i brak samodzielności facetów, presja rodziny i znajomych, religia, uprzedzenia, i ten lęk… jak ja sobie sam poradzę!? I tak to się kręci.
Tak, że Piotrek i inni… dajcie mi i sobie spokój, żyjcie swoim biednym życiem, a ja będę żył swoim. Każdy ma swój Matrix i niech już tak pozostanie. Jest tyle innych blogów, które możecie opluć… Peace!

- Motto na dziś: Jezus Cię kocha! Ale wszyscy inni mają Cie za dupka… -

1 komentarz: