31.05.2010

Rozprawka

Dziś bedzie trochę inaczej.
Bo już o mnie pisze się szkolne rozprawki i to w języku angielskim i polskim.
Pozwolę sobie zacytować, to co Paulina napisała i referowała w klasie na mój temat:

Dariusz Skowroński, albo po prostu Bestia urodził się 24 czerwca 1968 roku w Radomiu.
Już wieku 15 lat zaczął ćwiczyć sztuki walki. Teraz gdy pomyśli się o młodym chłopaku który zamiast siedzieć przed komputerem regularnie ćwiczy to nie możliwe.
Zaczynał trenując Karate Kyokushinkai [2 lata] a potem Akido Aikikai.
Kiedy miał lat 19 lat zwykła nauka Aikido nie wystarczała mu. Możliwe że kierowała nim ciekawość, albo chęć przygody, lecz to wie jedynie on. Zaczął podróżować po Polsce, poznawał inne szkoły i rozwijał się.
W wieku 23 lat po raz pierwszy spotkał się z Ki-Aikido na seminarium w Kole.
Od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Nadal systematycznie ćwiczy i sam również prowadzi zajęcia Ki-Aikido.
Po za sekcją jaką stale prowadzi uczył też kilku szkołach. Lista jego zalet i rzeczy za które warto go podziwiać jest naprawdę długa. Jest tłumaczem języka migowego i przez dłuższy czas uczył Aikido dzieci głuchonieme. Prowadził też zajęcia w kilku szkołach jako rodzaj wychowania fizycznego oraz na obozach sportowych. Aktualnie posiada 2 dan w Aikido.
Jest to człowiek który ma własne zdanie i nie boi się go wypowiadać. Prowadzi własnego bloga na którym wyraża własne opinie i poglądy na sprawy z życia codziennego.
Dlaczego pisze o nim?
Ponieważ podziwiam go za to że potrafi zachęcić ludzi do sportu. Zaraża dobrą energią, to otwarty i pogodny człowiek.

13 komentarzy:

  1. Ja także nie mogę powstrzymać się od napisania czegoś miłego o Darku czyli Bestii. Znam go co prawda od niedawna, ale jeśli wierzyć, że zasłużył sobie na to ksywkę w Aikido to jest także bestią intelektualną i cieszę się,że będzie to mógł pokazać wkrótce w swoich audycjach.spośród wymienionych w rozprawce zalet i umiejętności Bestii najbardziej wyróżniające wydaje się posiadanie przez niego własnych, oryginalnych często opinii, jakże szokujących szczerością w naszych koniunkturalnych czasach. Wypowiadając je z właściwą sobie dezynwolturą i pewnością siebie ,niezawodnie przysparza sobie wrogów, ale też wzbudza cichy podziw i zazdrość, działa inspirująco , na swoje otoczenie. Jego urok osobisty doceniają kobiety, które lubią energicznych facetów z fantazja i z pasją. Bardzo też lubię poczucie humoru pana D, zaprawione odpowiednią dozą intelektualnej ironii i samczej obsceniczności. O wadach Bestii to nie warto wspominać, albo przy innej okazji. Pozdrawiam, Fanka E. K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wiem wiem że rozprawka mi wyszła :) W końcu dostałam za nią 6 ;D
    Lista zalet jest na prawdę długaśna, więc jak widać w poprzednim komentarzu to nie tylko moje wymysły ;D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...nie taka bestia straszna, jak ją malują... :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Absolutnie zgadzam sie z moimi poprzedniczkami!! Absolutnie... :)
    Darek jest niesamowity. Jego męski, uroczy szowinizm powala na kolana tabuny kobiet. Przy nim i tylko przy nim nie otępisz sobie mózgu, wręcz przeciwnie. Jego oszałamiająca, wspaniała teza o zwyczajnym, polskim,przaśnym chlebie z osiedlowej piekarni, który nie połami ci zębów jak ten wypiekany w domu wydaje się być odkryciem na miarę nagrody Nobla. Ach tyle komplementów w jednym poście... to niemożliwe:)
    Niemożliwe też, że koleżanka dostała za rozprawkę 6... :)
    Dareczku pamiętaj, że Cię uwielbiam!! :)
    Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no nie,z tym szowinizmem to przesada.jeśli nawet jest to mnie nie straszny. Każdy facet to ma, żadna rewelacja!pisząc o męskim uroku,miałam na myśli inne aspekty osobowości Darka. Za dużo tej ironii pani Sylwio, co świadczy że to pani ma chyba jakiś problem ze swoją kobiecością. A może jest pani, za przeproszeniem, feministką. To by mi wiele wyjaśniło. Fanka E. K

    OdpowiedzUsuń
  6. Eeee Pani fanko E.K. czyżby za mało poczucia humoru? :) Ale to chyba nie świadczy o problemach z kobiecością? :)
    Swoją drogą Darku, teza Twojej fanki jest zaskakująca prawda? Tak zwana kura domowa feministką? Świat się kończy... :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No wanie tak to działa!, spiszę to wyjaśnić, żeby już nie było wątpliwości. To właśnie przysłowiowe "kury domowe" zostają feministkami. Świadomie czy też nie, jest to zawsze jakaś droga do samorealizacji, dowartościowaniu swojej płci. Kobietom tzw "światowym" czy wyzwolonym od kompleksów, nie w głowie walka płci,wzajemne robienie sobie na złość, licytowanie się w zaletach i tym podobne głupswa. Najprzyjemniejsze i najważniejsze dla kobiety jest zawsze być kochaną i adorowaną przez mężczyznę,a oto konkretnie niestety nie walczą feministki. Co do mojego poczucia humoru to ma się świetnie i jest wyczulone na kobiecy szowinizm. A pani poprzedni post uznałam jako atak na mnie i autorkę rozprawki za to że naruszamy pani status eksperta od osobowości Darka. Czas w jakim pani go znała nie przyniósł chyba spodziewanych efektów i to może powodować frustrację. Pozdrawiam. Fanka. E. K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga Fanko. E.K. ale czyż jest sens tak się gorączkować? Spokojnie nie róbmy literówek. :)
    Wracająć do meritum...
    "Mój Boże"..., szczerze Ci współczuję... jeżeli Twoim celem w życiu, najprzyjemniejszym i najważniejszym, jest zawsze być kochaną i adorowaną przez mężczyznę to naprawdę wolę być tą przysłowiową kurą domową niż taką "kobietą światową." Bez kompleksów... etc. :) To po pierwsze.
    Po drugie. Dlaczego uważasz, że jeśli ktoś pozostaje w domu (ze swojego wyboru zaznaczę, aby uciąć ewentualne kolejne tezy:) to nie ma szans na samorealizację i dowartościowanie swojej płci(zresztą co to za dziwaczne określenie?)? Na czym opierasz swoją tezę? Może jakieś osobiste doświadczenia odzywają się w podświadomości? Koszmary nocne, wizje upadku płci...? Chyba nie warto generalizować, prawda? Każdy z nas, każda z nas jest inna. Rzczywiście dla jednych jakakolwiek praca w domu to wręcz "upadek moralny", dla innych jeden z kierunków samorealizacji się, mało tego, przyjemności i dumy, etc. :)
    Trzecia sprawa. Ależ daleko mi do bycia ekspertem od osobowości Darka i proszę się nie obrazić, ale Tobie Fanko E.K. także. Ewentualne analizy możemy robić tylko z tych fragmentów osobowości do których Darek da nam przyzwolenie, jak bedzie chciał. :) Ja nie czuję takiej potrzeby, a Ty? :)
    Następna sprawa, muszę Cię rozczarować, droga Fanko. E. K., ale chyba nawet nie doczytałam Twojego pierwszego posta, ponieważ przede wszystkim skupiłam się na wypowiedzi autorki rozprawki. Ja także postawiłam pewną tezę, a mianowicie, że jestem pewna, że nie dostała 6 z tej pracy. A dlaczego? To pozostawiam Twojej inteligencji. :)
    Kończąc już tą zabawną dyskusję wszem i wobec ogłaszam, że BARDZO, BARDZO LUBIĘ DARKA. :) :)
    Bez sarkazmu i ukrytych podtekstów. Choć jednoczesnie zastanawiam się, czy aby ktoś tu nie jest zazdrosny? :)
    Pozdrawiam serdecznie droga Fanko. E.K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znoszę klasyfikować i dzielić niczego {ludzi także}, ale dostosuję się do pani stylu, żeby ułatwić nasze porozumienie. Po pierwsze co się tak Sylwio zawzięłaś na te Miłość. Fakt że jest w deficycie, ale wszyscy jej pragną i potrzebują do życia, to jest banalna prawda. Tylko że miłość nie da rady być celem w życiu, przydarza się albo nie, nie przestrzega żadnych reguł i na tym polega jej metafizyka. Może pisałam w zbyt lakoniczny sposób, dlatego umknęły pani moje szlachetne intencje. Oczywiście że mam priorytety życiowe i oczywiście ambicję i determinację w ich spełnieniu. I tu przechodzę do drugiego punktu -oczywiście nic nie mam do gospodyń domowych, które poświęcają całą swoją energię dla rodziny. Sama taką byłam przez dłuższy czas i uważam to za spektakularne doświadczenie, bo niech mi pani wierzy, przeszłam ciężką próbę. Teraz jestem odmieniona, znacznie lepsza, w myśl zasady "co mnie nie zabije to mnie wzmocni". Przechodzę teraz fazę ewolucji, która mam nadzieję zrobi ze mnie kobietę światową. Użyłam tego tego określenia w opozycji do kury domowej, ale sama pani to sprowokowała. Nic się za tym szczególnego nie kryje i tak jak napisałaś każda z nas ma inne potrzeby. Jeśli powiększamy te potrzeby to i nasze pole egzystencjalne się powiększa, patrzymy wtedy na świat z innej perspektywy. Jeśli chodzi o rozprawkę to chyba nauczyciel nie był aż tak małostkowy, żeby czepiać się drobnych błędów. Tekst napisany był językiem potocznym i można zawsze zastosować licencja poetica. Oryginalny tekst był w jęz. angielskim jak rozumiem.Widocznie uznano za najważniejszą treść merytoryczną. I na koniec, oczywiście ani przez chwilę nie wątpiłam w szczere pani uczucia wobec Darka,i nic na ten temat nie pisałam. Chodzi mi tylko o uzdrowienie naszych relacji. Tutaj raczej podejrzewam pani podświadomość kryje tajemnicę. Co do osobowości Darka to owszem fascynuje mnie ona i zamierzam się nią zająć jak najdłużej w miarę możliwości. Kończąc ten list, pochlebię pani i przyznam, że owszem chyba jestem zazdrosna. Proszę to uznać droga pani Sylwio jako gest pojednania. Pozdrawia cię Fanka E. K

    OdpowiedzUsuń
  10. Ups....
    Ale się zaogniło! :)
    A ja się czepnę kwestii formalnej wobec tego. (A wydawać by się mogło, że w gimnazjum uczą, jak pisać rozprawki...)
    Lista zalet, choćby najbardziej zaskakujących, rozprawką nie jest. A gdzie teza, którą trzeba udowodnić lub odrzucić?
    Albo chociaż wyłonić ją na samym końcu jako podsumowanie? Ech...
    ... A tak nawiasem mówiąc, aż się prosi zrobić film na bazie Pańskiej biografii, Panie S...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja wobec tego czepnę się kwestii formalnej(a wydawałoby się, że w gimnazjum uczą, jak pisać rozprawki).
    Lista zalet, choćby najbardziej zaskakujących, rozprawką nie jest. A gdzie teza, którą należy udowodnić lub odrzucić? Albo przynajmniej wyłonić na końcu jako podsumowanie? Ech...
    ... A swoją drogą, aż się prosi nakręcić film na bazie Pańskiej biografii, panie S...

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie byłem w gimnazjum, wiec nie uczono mnie pisać rozprawek, bo jća prostak jezdem...
    Rozprawka, wydaje mi się, nie musi od razu zobowiazywać do tego, ze musi być naukowa rozprawą, jest tylko tematem mojego posta.
    Tak samo podsumowanie pozostawiam innym.
    A film? Prosze bardzo, scenariusz jest gotowy..

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwagi dotyczące rozprawki (nie rozprawy naukowej) adresowane były raczej do młodej osoby, która (podobno)zaliczyła ją na ocenę celującą (!). Stąd mój jęk i nieustające zdziwienie poziomem edukacji...

    OdpowiedzUsuń